niedziela, 23 września 2012

Rozdział 4

Mam zastój twórczy, ale, na szczęście, kilka rozdziałów w zapasie. Wybaczcie jednak jeśli zapomnę coś skomentować u was (czego staram się unikać), wiem jakie komentarze potrafią być budujące. Po prostu ograniczam siedzenie przy komputerze + udaję, że się uczę do matury.


Avi, bo przed chwilą się zorientowałam, że osoba, z którą rozmawia Slash (nie będę spoilować) przypomina mi trochę pewną postać znaną z lekcji historii... Kto jak kto, ale ty na pewno będziesz wiedziała, o kogo chodzi.
Oraz wszystkim, którzy piszą komentarze, a w szczególności Lise, Nevermind, Rose i Szatanu. Dzięki!


Steven wybiegł za Slash’em, potykając się po drodze o leżące na ziemi przedmioty. W końcu był jego przyjacielem. Naćpanym i nieogarniającym co się dzieje, ale jednak przyjacielem. Nie mógł zostawić gitarzysty samego.
Inna sprawa, że zanim udało mu się wyjść, Slash zdążył już zniknąć. W dodatku nie reagował na nawoływania. Ani nawet na zaproszenia na wódkę.
W końcu stojącym na środku ulicy Steven’em zainteresował się jakiś znudzony policjant i blondyn na następne dwadzieścia cztery godziny trafił do aresztu.
***
Izzy usiadł ciężko na kanapie i spojrzał na miotającego się po mieszkaniu Axl’a.
- Jesteś z siebie zadowolony? – zapytał.
- Nie potrzebujemy go – oznajmił Rudzielec z pewnością w głosie, z którą rzadko kiedy się rozstawał. – Znajdziemy sobie innego gitarzystę.
- No jasne.
- Coś ci kurwa nie pasuje?
- A co, mnie też wypierdolisz, jeśli powiem, że tak?
- A powinienem?
- Kurwa, Rose – Izzy pokręcił głową. – Do reszty ci odjebało czy co?
- Spierdalaj.
- A właśnie, że nie. Słuchaj no, ruda cholero. Znajdziesz go i przeprosisz, jasne?
- Co kurwa? – Axl przystanął i posłał przyjacielowi zdezorientowane spojrzenie. Że niby co miałby zrobić? Przepraszać tego kudłatego złamasa? Jeszcze czego. Za co, tak w ogóle? To już raczej Slash powinien go przeprosić. – Chyba cię popierdoliło. Niech on mnie przeprasza.
- Znajdziesz. Go. Kurwa. I. Przeprosisz. Rozumiesz?
Axl naprawdę rzadko widywał wkurzonego Izzy’ego. Ale tak wkurwionego to nie widział go jeszcze chyba nigdy. Nie to żeby miał zamiar się przejąć. Spojrzał na bruneta z wyższością.
- Nie lubię się powtarzać, ale spierdalaj – wycedził.
- Zrobisz to, albo odchodzę.
- A odchodź sobie – Rudy wzruszył ramionami. – Nic mnie to nie obchodzi.
Izzy jeszcze przez chwilę wpatrywał się w wokalistę z niedowierzaniem. No tak, a czego on się kurwa spodziewał? Przecież Axl to Axl i chyba nigdy nic tego nie zmieni. Zawsze jak zaczynało już być dobrze, musiał coś spieprzyć. No i liczył się tylko on. Jak mógłby o tym zapomnieć?
- Ok – powiedział cicho i wstał z kanapy. – Baw się dalej sam.
***
- Więc w końcu co, zabijesz go? – zapytał Slash, rozglądając się nerwowo.
Nie mógł pozbyć się wrażenia, że ktoś go obserwuje i w ogóle był jakoś dziwnie poddenerwowany. Za to stojący przed nim mężczyzna wydawał się całkowicie wyluzowany. No cóż, mogło to wynikać z tego, że to nie Slash był płatnym mordercą.
- Najpierw forsa – mruknął mężczyzna, wyraźnie znudzony.
Chyba nikogo nie może zdziwić fakt, że Slash nie miał przy sobie pieniędzy. Nie miał ich też nigdzie indziej. Przecież mógł się tym zająć później, prawda?
- Skąd mogę wiedzieć, że mnie nie oszukasz? – spytał podejrzliwie.
- Nie możesz. Tak samo jak nie możesz wiedzieć, czy za chwilę cię nie zadźgam.
Było w tych słowach coś, co bardzo nie spodobało się gitarzyście.
- Ej, kurwa. Grozisz mi?
Na tamtym nie zrobiło to żadnego wrażenia. Dziwne.
- Raczej informuję – poprawił beznamiętnie. – To w końcu ty szukałeś mnie, a nie ja ciebie. Tym razem.
- Coś podejrzany jesteś – zauważył Slash.
- A jak wyobrażałeś sobie płatnego mordercę?
Gitarzysta zastanowił się.
- Nie wiem, takiego Rambo chyba bardziej – odpowiedział w końcu. – Ty mi wyglądasz raczej na ćpuna, którego nie stać na prochy. Bez urazy.
- Kurwa – morderca rzucił wypalonego papierosa na ziemię i rozgniótł go butem. – Dobra, masz mnie. Ale nie mów nikomu, dobra? – uśmiechnął się słodko, czyli w taki sposób, że Slash zgodziłby się na wszystko, żeby tylko nie musieć już dłużej oglądać tej mordy.
- No. Czyli i tak byś nie zabił tego rudego chuja, no nie? – upewnił się.
- Nie. Okradłbym cię i spierdolił. Bo widzisz, ja tak naprawdę jestem bardzo wrażliwy. Nawet malarzem chciałem być.
Slash pokiwał głową ze zrozumieniem. On też był wrażliwy. Nie było łatwo być wrażliwym, kiedy wszyscy wokół tylko czekali na twoje błędy. Kiedy każdy dzień był niekończącą się walką o przetrwanie w świecie, który sam sobie stworzyłeś… Kurwa, co?
Gitarzysta otrząsnął się.
- A co mnie to kurwa obchodzi? – warknął.
Zdecydowanie musi trochę przystopować z prochami. Ale tylko trochę. I nie tak od razu. Ale kiedyś na pewno.
***
- Ja jestem niewinny! – zawył Steven zza krat. – Przysięgam to nie ja!
Vivian, która właśnie weszła do pomieszczenia, przyjrzała mu się badawczo.
- Co nie ty? – zapytała.
- Nawet nie wiem, ale to nie ja.
- Aha – dziewczyna pokiwała głową. – A w ogóle to cześć.
Blondyn popatrzył na nią przez chwilę, zastanawiając się, skąd miałby ją znać.
- Aż tak często to tu nie siedzę… - mruknął w końcu.
Vivian wyszczerzyła zęby.
- I tak ci nie wierzę – powiedziała. – Ale ty mnie chyba nie pamiętasz, co?
- A powinienem?
- Vivi, siostra Duff’a – przypomniała.
Twarz Stevena od razu się rozjaśniła.
- Było tak od razu! – wykrzyknął. – Z nieba mi spadasz. Weź mnie stąd wyciągnij, dobra?
Dziewczyna pokręciła głową i usiadła za biurkiem, z nogami na wspomnianym meblu. Wzięła do ręki leżące obok papiery i zaczęła je przeglądać.
- Raczej nie – rzuciła krótko, zerkając na blondyna i widząc, że ten wciąż czeka na odpowiedź.
- Oddam ci kasę.
- Jasne.
Nagle do Stevena dotarło, że coś tu nie gra. Siostra Duff’a weszła sobie na komisariat jak gdyby nigdy nic. Nikt nie zareagował. To znaczy, i tak w pobliżu nie było żadnego policjanta, ale Popcorn przyzwyczaił się już, że gliny znają jakieś magiczne sposoby na pojawianie się w tym miejscu, gdzie nie powinni, i to w ciągu kilku sekund, nawet jeśli wcześniej nie było ich nigdzie w promieniu kilometra przynajmniej. W dodatku dziewczyna, najwyraźniej niczym się nie przejmując i bez konkretnego celu, siedziała sobie za biurkiem. Szybko powiązał te fakty.
- Ty jesteś gliną! – oznajmił, dumny ze swoich zdolności dedukcyjnych.
Vivian oderwała spojrzenie od kartek i przeniosła je na blondyna, ale, wbrew jego oczekiwaniom, nie zaklaskała.
- Brawo – mruknęła tylko, uśmiechając się ironicznie.
- To znacznie komplikuje sytuację – Steven zamyślił się.
- Że co?
- No wiesz, jesteśmy naturalnymi wrogami.
Dziewczyna nawet nie próbowała udawać, że rozumie, o co chodzi. Zdążyła już zacząć żałować, że w ogóle się odezwała.
- O czym ty pieprzysz? – zapytała.
- No bo zobacz, ja siedzę tu, a ty tam. Jedno z nas jest nie po tej stronie krat co trzeba.
- Nie zapłacę za ciebie.
- Chodzi mi o to, że nie powinniśmy się przyjaźnić. Ani rozmawiać tak, jak teraz.
Tym razem to Vivian popatrzyła na niego jak na gadającego od rzeczy idiotę, którym w tej chwili faktycznie był. Najchętniej jak najszybciej by stąd wyszła, ale w końcu była w pracy.
- Nie przyjaźnimy się – poinformowała. – A jak się zamkniesz, to zniknie także problem rozmowy.
- I co ja wtedy będę robił?
Blondynka westchnęła. Musiał istnieć jakiś sposób, żeby się go pozbyć. Chociaż… Zastanowiła się. Przynajmniej ma towarzystwo. Może niekoniecznie takie, jakie by sobie życzyła, ale zawsze lepsze to, niż siedzenie tu samej.
- Dzwoniłeś do kogoś? – spytała od niechcenia.
- Taa. Axl powiedział, że dobrze mi tak. Użył trochę innych słów, ale taki był ogólny sens wypowiedzi.
- No tak – jakoś nieszczególnie ją to zdziwiło. – Wygląda na to, że trochę sobie tu posiedzisz.
- Posiedzimy – poprawił Steven i uśmiechnął się uroczo. – Przecież nie zostawisz mnie samego, prawda?

10 komentarzy:

  1. Jaaaaa chcę być pierwszaaaa *_*
    Koooocham to i kochaaaam ciebie!
    Rudy skurwysyn myśli, że wszystko może i jest najważniejszy? To źle myśli :< No weź, nie rób z niego aż takiego zUa. No zUem jest, ale nie aż takim :< Hihihi, Slash myśli, rozumie, jest wrażliwy. Ahahaaha. Chyba czas odstawić prochy na jakiś czas.
    ***
    "- Ja jestem niewinny! – zawył Steven zza krat. – Przysięgam to nie ja!
    Vivian, która właśnie weszła do pomieszczenia, przyjrzała mu się badawczo.
    - Co nie ty? – zapytała.
    - Nawet nie wiem, ale to nie ja."
    Kocham te fragment. Kocham to opowiadanie i kocham ciebie <3
    Naturalni wrogowie... To brzmi tak złowroooogo.
    Rzygam tęczomm. Steven uśmiechnął się uroczo *.* No rzygam tęczomm noooo!
    Co ja brałam? A nic. Tylko tak sobie czytam. Schizy głównie *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, lecim, bo czasu nie ma, a komentarz trzeba walnąć w końcu, szczególnie, że mi tam znowu dziękujesz i to w dodatku właśnie za komentarze, więc nie wypada teraz olać sprawy i po prostu nie napisać, szczególnie, że jak się już dorwałam do tego kompa na chwilę, to trzeba użytek z tego zrobić.
    Wiem, że pierdolę jak jakaś nietego, ale po prostu ostatnio zupełnie nie ogarniam życia (nie żeby coś w tym było nie tak... xD), zresztą dokładnie wiesz czemu, to i nie będę już katować tych biednych literek na klawiaturze (no dobra, jeszcze chwilka xD >:D)...
    Tak więc pierwsze co, włączam kompa, włączam gadu, patrzę "łoooo, nowy u Weronik (bo to się tak czyta, nie? Kiedyś gadałyśmy o tym z Puszakiem, ale potem nam zszedł temat na to, że krowa po francusku jest jakośtam (już nie pamiętam :C zua ja xD) i w końcu żadna z nas nie wiedziała xD)" więc przybyłam, zobaczyłam, przeczytałam (wiesz, że kiedyś nawet to przetłumaczyłam na łacinę, ale kuźde to było dawno, a w ogóle to akurat Tobie bym tego nie napisała, bo pewnie by było źle i niegramatycznie (łał, zjebać gramatykę w jednym słowie to tylko ja potrafię xD) i w ogóle) i mnie olśniło po prostu zajebistością (fak, nie miało być patetycznie i beznadziejnie, samo tak wyszło xD) i teraz tkwię w szoku (dobra, już wcześniej tkwiłam, ale teraz tkwię jeszcze bardziej), że wciąż masz tyle zarąbistych pomysłów, że aż by się chciało napisać, że spadłam ze stołka i wystrzeliłam się w kosmos, ale to by było okrutne kłamstwo :C Tak naprawdę to leżę na łóżku, więc nie mogę spaść ze stołka, a kosmos jest za daleko i mi się nie chce dupy ruszyć xD
    Taaaak, Lise komentuje rozdział.... xD xD To może już zacznę, co Ty na to? xD
    Po pierwsze, jak rozdział zaczyna się słowem "Steven" to w ogóle łał i umarłam, ale żyję, więc czytam dalej. "wybiegł za Slash’em" *______* Okej, dalej, dalej, dalej. "Był jego przyjacielem" D; D: To takie piękne słowa (czy to ważne, że jestem walnięta, w obliczu tak pięknych słów? Nie :3)
    Scena ze Slashem rozpierdzieliła mnie na atomy (no nie dosłownie... Ale wiesz o co kaman :3 Po prostu się rozpływam nad Twoim talentem :3), szczególnie ten fragment o Rambo i wrażliwym malarzu. Trochę mi ta rozmowa przypominała moją przeciętną rozmowę z Sonn xD Chociaż nie gadali nic o pudlach, ale to takie podobne klimaty były xD
    No i cała ta gadka Stevena do Vivi *___________________________*
    "- Posiedzimy – poprawił Steven i uśmiechnął się uroczo." "poprawił Steven i uśmiechnął się uroczo." "Steven i uśmiechnął się uroczo." STEVEN UŚMIECHNĄŁ SIĘ UROCZO *________*
    Jesteś moim Bogiem (uświadom to sobie sobie xD (sorka za wstawkę xD)) *_____*
    A więc.
    POKŁON.
    POKŁON.
    POKŁON.
    Dziękuję, że mogłam napisać komentarz (hy hy hy xD) pod tym cudem.
    (STEVEEEN *___*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Trochę mi ta rozmowa przypominała moją przeciętną rozmowę z Sonn xD". No eeej... xD
      Dobra, wpieprzam się pod komentarz Lizelotty, o! Ale ze mnie Szatan! (Bez urazy dla Szatanu xD)
      Właściwie, to ja nie wiem, co ja mam tu pisać. To że Cię kocham to wiesz, to że wielbię to co piszesz, to też wiesz. Tak więc, ponieważ dzień dzisiejszy ustanowiłam dniem bez słodzenia (Wszystkiego. Nawet herbatki po ludzku posłodzić nie mogłam ;-;), tak więc napiszę tylko że to jest baaaa(...)aaardzo dobre. I że przepraszam, że pod poprzednim rozdziałem nie zostawiłam komentarza. Tak mi źle z tym faktem... :c
      Poza tym (Ja wiem, ze akurat mam cię "na linii", ale co tam, napiszę tu xD), bezcelowe rozmnażanie chomików jest... no właśnie, bezcelowe. Bo wyobraź sobie, ze ktoś podstawia Ci pod nos jakiegoś chomika i mówi: "rozmnażajcie się, a wasze dzieci sprzedam na allegro, buahahaha" -.- xD

      Usuń
  3. Gdzież bym śmiała zhańbić twój fejsbukowy wizerunek? Aż taka zUa nie jestem :3
    Ale za to będę się jarać, że mam cię w znajomych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)

    No po pierwsze, to dziękuje za dedykację. Naprawdę, zrobiło mi się tak miło na serduszku. Ale nie musisz dziękowac za moje komentarze. No przecież wiem, jakie to jest ważne dla piszczącego i jak dodaje otuchy.

    No a co do rozdziału. Płatny morderca, który nie jest mordercą. Dobra, mi w liceum facet do polskiego ciągle powtarzał, że widzi we mnie płatnego morderce, haha, bo mu w dziwny sposób przypominam Leona Zawodowca. Też jestem tak odjebana od całego swiata.. chyba o to mu chodziło. Ale sobie jednak myślę, że jednak duża wrażliwość i płatny morderca, to raczej nie jest dobre rozwiązanie, prawda? Bo jednak morderca powinien być bezwzgledny i tak dalej. Ale jak patrzeć na Leona Zawodowca, to on tez jakaś tam wrażliwość miał, bo przecież tak bardzo kochał swoją roślinkę, prawda? No to jednak musiał być wrazliwy. Wniosek jeden - płatny moderce ma po prostu najebane w głowie. Ale dobra, bo nie o moedercach. (Chociaz to jest taki mój ulubiony temat, że tym mogła o tym pisać i pisać)

    Axl ma przeprości Slasha. Jakoś tego nie widzę. Axl jest za dumnny i ma za duże ego, aby kogo kolwiek przepraszać. No a Izzy się na powaznie wkurwił. Taaa, ja też nie widziałam tak wkurzonego Stradlina, haha. Ale dobra, bo jak sobie człowiek siedzi cały czas cicho i tym wszystkim nasiąka, to kiedyś musi w koncu wybuchnąć, prawda? O i wrócę do tych morderców. Bo mi Izzy pasuje na takiego płatnego mordercę, naprawde...

    No i Steven plus Vivi równa się areszt. Miałam wizję Duffa w takiej sytuacji, a wylądował Steven, haha. No i jego intelegientne stwiedzenie, iż siostra Mckagana jest gliną. No naprawde, ale dość szybko do tego doszedł, to chyba jeszcze nie jest z nim tak źle.. hmm, no ale z tym, iz są naturalnymi wrogami, to miał nawet rację..

    Dobra, to ja czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha, ja też się cieszę, jak znajdę kogoś, kogo fascynują mordercy, haha. No dobra, to Ci napiszę, że normalnie, to mi się buzka zaczęła cieszyć na jednych z zajęci z psychologii, kiedy to pan wykładowca powiedział, że będziemy omawiac takie temat, jak "psychopaci, mordecy i inni odmiency" haha... no aż czekam na ten temat :D

    No Izzy zawsze jakoś mi się tak kojarzył, wiesz ta jego tajemniczość, małomówność i tak dalej. No ale w sumie bycie dilerem, to prawie, jak bycie modercą. Na dilera, to też pasuje :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No jasne, że się podziele, bo i tak notatki musze z tego robić, a tak to będzie z większym pożytkiem, haha.. jesteś już drugą osobą chetną na ten temat lekcji :D

    No i dlatego zawsze mi pasował na płatnego mordece. Nikt nic w sumie o nim nie wie, sam za dużo o sobie nie gada. Zawsze gdzieś przepada i nie wiadomo, co robi, jak robi, z kim robi i gdzie robi i tak dalej. Kase przynosił, haha.. a teraz to już w ogole przepadł jak kamien w wode i nie wiadomo, co sie z nim dzieje. No i taaa, w moich oczach jest to charakterystyka mordercy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bosh...w końcu mi się udało przeczytać :D
    Zajebistość! Biedny Stevie... gnije w pudle, a Rose mu jeszcze mówi, że dobrze mu tak... :<
    Kocham siostrę Duffa, za to że jest siostrą Duffa i jest taka zajebista! ^_^ no cóż, rzadko spotyka się siostry żyraf, które pracują właśnie w takim zawodzie, ale to jest już kolejna zaleta tego opowiadanka xD
    Czekam na kolejne i przepraszam, że tak trochę krótko, niestety czasu coraz mniej... D:

    a i u mnie kilka tam takich nowości xD Rozdział 77. i dwa nowe z całkiem nowego opowiadania. Zapraszam! http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2012/09/rozdzia-78.html - nowy xD

    OdpowiedzUsuń
  9. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ - znowu nowy xD

    OdpowiedzUsuń