niedziela, 30 września 2012

Rozdział 5

Najgorsze jest to, że w tym oraz w następnym rozdziale podejrzanie dużo tekstów/sytuacji/nie-wiem-czego-jeszcze pochodzi z mojego życia. Chociaż pewnie lepiej byłoby się nie przyznawać. No cóż, bywa.


 Pyśce, bo każdemu czasem odwala (nawet jeżeli mi trochę częściej niż czasem), ale do tej pory nie ogarnęłam, skąd ci się nagle wzięło to poczucie władzy dzięki posiadaniu Snickersa.
No i Agacie, bo Gouda. A to dopiero początek... 

- No cześć wszystkim! – wrzasnął Duff, otwierając kopniakiem drzwi mieszkania. – Znaczy… Cześć, Axl. Gdzie wszyscy?
- Nie ma – mruknął Rudy i przesunął się, robiąc basiście miejsce na kanapie, co ten od razu wykorzystał. – Zostaliśmy sami.
- No tyle to zdążyłem zauważyć – blondyn poczuł się urażony, że ktoś znowu zakwestionował jego inteligencję. Dlaczego każdy miał go za idiotę? Przez kolor włosów? Wkurzało go takie stereotypowe myślenie. Przecież Steven też był blondynem, a nikt… Dobra, zły przykład.
- Ale ja mówię o zespole – wyjaśnił Axl, nie zmieniając tonu. – Guns N’ Roses to od tej pory tylko ty i ja. Przynajmniej dopóki nie znajdziemy innych frajerów.
- Aha – Duff pokiwał głową. – A właściwie to dlaczego?
- Czego ty znowu nie rozumiesz? – wokalista westchnął z irytacją. – Kurwa, otaczają mnie debile.
- Pierdol się, Rose. Dlaczego odeszli się pytam.
- Nie chcieli powiedzieć – mruknął szybko Axl, uśmiechając się niewinnie. Za szybko i za niewinnie.
- Coś jednak wiesz.
- Ależ skąd.
- Nie rób ze mnie idioty.
- Nie muszę.
- Powiedz mi dlaczego odeszli albo… - Duff zastanowił się.
- Albo co?
- Albo ja też odchodzę!
- A czy ja cię tu trzymam? – Rudy uniósł brwi.
- Dobra. Dobra, jak chcesz. W tej chwili wstaję i wychodzę – oświadczył blondyn.
Nie zdążył wykonać ani jednego ruchu, bo Axl gwałtownie poderwał się z miejsca i stanął w drzwiach, uniemożliwiając komukolwiek wyjście lub wejście. Uśmiechał się przy tym jakoś tak dziko. Jak Slash kiedy znalazł Jacka Danielsa, schowanego przez Izzy’ego, który akurat wcale się nie cieszył, gdy już dokonał tego odkrycia.
- Nigdzie nie idziesz – poinformował, a Duff mógłby przysiąc, że w jego oczach wyczytał „Zabiję cię, jeśli choćby drgniesz, bo wolę towarzystwo twoich zwłok, niż siedzenie tu samemu”. Wzruszyło go to.
- Ok, zostanę. Wiesz, wystarczyło powiedzieć, że chcesz, żebym został.
- Nie chcę – Axl obojętnie oparł się o futrynę. – Nie obchodzi mnie, co zrobisz.
- Nie?
- Ani trochę. Możesz wyjść w każdej chwili – i znowu te oczy, mówiące „Nawet się nie waż”. Dziwny człowiek był z tego Axl’a. W sumie spoko gość, ale dziwny.
- Jednak zostanę – zdecydował Duff.
Rudy jeszcze przez chwilę przyglądał mu się podejrzliwie, jakby spodziewał się, że basista chce tylko uśpić jego czujność i w odpowiedniej chwili spierdolić. Nic takiego się nie wydarzyło, więc w końcu, uspokojony, wrócił na kanapę.
- Slash to chuj – oznajmił.
Krótko, zwięźle i na temat. A co więcej, Duff nie miał problemów ze zrozumieniem, o czym wokalista mówi. Miła odmiana.
- Zaczynam mieć wrażenie, że pomogłeś im w podjęciu decyzji o odejściu – stwierdził.
- Izzy kazał mi go przeprosić.
Duff zauważył, że ta rozmowa coraz bardziej przypomina wizytę u terapeuty, niż taką zwykłą, codzienną wymianę zdań. Chyba nigdy wcześniej nie rozmawiał z Axl’em na takie poważne tematy i to w dodatku na trzeźwo (!). A jakby tego było mało, to jeszcze oboje wypowiadali się dość kulturalnie, co już w ogóle potwierdzało nienormalność zaistniałej sytuacji.
- Domyślam się, że się nie zgodziłeś?
- No kurwa oczywiście, że nie! Prędzej zdechnę, niż go przeproszę.
- W to akurat nie wątpię.
- Mhm… Dobra, koniec tego pierdolenia. Bo jeszcze sobie pomyślisz, że cię lubię czy coś…
***
- Wiesz, że trzymanie mnie tutaj wbrew mojej woli jest pogwałceniem mojego prawa do wolności osobistej? – zagadał Steven.
Vivian spojrzała na niego ciężko, zastanawiając się jakie jeszcze prawo pogwałci, jeśli zapierdoli temu debilowi krzesłem w ryj. W końcu jednak doszła do wniosku, że w tym celu musiałaby najpierw wstać, a potem jeszcze otworzyć celę, nie wspominając już o targaniu ze sobą wspomnianego mebla. Nie opłacało się.
- Ta pizza to tutaj? – usłyszała nagle.
Uniosła głowę i zobaczyła młodego chłopaka w wyjątkowo kretyńskim wdzianku. Miał wory pod oczami i czuć było od niego alkoholem. Vivian mimochodem pomyślała o Duff’ie. On też mógł tak skończyć, a zamiast tego… Właściwie dostawca pizzy to nie taki znowu zły zawód. Mimo wszystko, kierowana litością, rzuciła chłopakowi dwadzieścia dolarów zanim kazała mu wypierdalać.
Pizza, oczywiście, zdążyła już wystygnąć. Jak się nad tym zastanowić, to blondynka nie pamiętała, żeby kiedykolwiek dostarczono jej ciepłą. Przyszło jej do głowy, że mógł to być przejaw złośliwości ze strony dostawców. Taka rekompensata za nieudane życie zawodowe. Aż przez chwilę żałowała swojej hojności wobec tej kanalii, ale w końcu machnęła na to ręką. Rzuciła przelotne spojrzenie Stevenowi.
- Mam pizzę i uważam się za lepszą od ciebie – oświadczyła.
- Daj kawałek – poprosił Popcorn.
Vivian posłała mu spojrzenie Bazyliszka.
- No chyba cię popierdoliło.
- Ale…
- Zamknij się, chyba że chcesz życzyć mi smacznego.
Steven nie odezwał się ani słowem.
***
Zza sterty śmieci wypełzł dość duży, tłusty karaluch. Przystanął na puszce, jak gdyby oceniając sytuację, a po chwili leniwie ruszył w stronę drzwi. Axl i Duff, którzy wciąż siedzieli na kanapie, obserwowali go z uwagą. Albo, mówiąc wprost, byli cholernie znudzeni.
- Patrz, McKagan, obiad nam spierdala – mruknął Axl, nie odrywając wzroku od stawonoga.
Blondyn pokiwał głową, ale żaden z nich nawet nie drgnął, żeby zapobiec zbliżającej się katastrofie. W końcu stworzenie zniknęło z pola ich widzenia.
- Ej, ja serio zgłodniałem – poskarżył się Duff.
- Goń go.
Basista rzeczywiście wstał z kanapy, ale zamiast szukać karalucha (tamtego albo jakiegoś innego, przecież tamten na pewno nie był jedyny) skierował się w stronę kuchni.
- Mamy coś w lodówce? – zapytał, mocnym szarpnięciem otwierając wiekowe urządzenie.
Jego oczom ukazał się widok o tyle ciekawy, co przykry. Mianowicie na górnej półce spoczywała samotnie kostka sera, stanowiąca całą zawartość lodówki. Było to ciekawe zjawisko, gdyż Duff bez problemu rozpoznał w nim Goudę, co świadczyło o tym, że ser jest świeży. Jednakowóż przykry był fakt, że nigdzie nie kryła się wódka. No cóż, Gouda musiała wystarczyć.
- Będziemy żarli ser? – spytał Axl z niedowierzaniem, widząc z czym wraca przyjaciel.
- Nie. Ja będę żarł ser – poprawił Duff.
- Ze mną się, skurwielu, nie podzielisz?
- No dobra – blondyn przełamał kostkę na pół i podał wokaliście, który obejrzał ją podejrzliwie ze wszystkich stron.
- Zeskrobałeś futerko?
- Nie widzisz, kretynie, że jest świeży?
Axl jeszcze raz uważnie przyjrzał się kostce. Faktycznie wyglądała na świeżą i to właśnie było podejrzane. Kto miałby kupić ser? I, co ważniejsze, po kiego grzyba? A zresztą, ciężko się myśli na głodnego, a to żółte dziadostwo wygląda jadalnie…
 - Ty wiesz, że to prawie jak normalny posiłek? – zapytał, gryząc kostkę. – Chociaż czegoś mi tu jakby brakuje – zastanowił się. – Czy ja wiem… Jakiś ketchup może czy coś. Albo jabłko.
- Żryj, nie marudź.
- Udław się, chuju.

11 komentarzy:

  1. Po pierwsze to dzięki za dedykacje...Teraz może coś o rozdziale, więc jak zwykle zarąbisty. Rozwala mnie Axl, chociaż na miejscu Duffa też bym nie opuszczała mieszkania. Do tego jeszcze ten "spierdalający obiad" no i oczywiści kawałek z poczuciem wyższości z powodu pizzy. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału, więc pisz zamiast się obijać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha! Genialny rozdział! Teraz nie mam już żadnych wątpliwości, że piszesz o stokroć razy lepiej ode mnie :D Zresztą nigdy nie myślałam inaczej...ale to już...nevermind
    W każdym razie. Ekhm, ekhm. Wstęp był, przejdźmy do rzeczy.

    Wielbię na kolanach szanowną siostrę Duffa, która to rzekomo nie wykazywała żadnej inicjatywy, aby podzielić się posiłkiem, z biednym, gnijącym w pudle Stevenem! Tak, jestem wielbicielką jej czarnego charakteru hihihi :]
    Gwałcenie praw! To też było przezajebiste! No normalnie sama mam ochotę jebnąć takim krzesłem pewnym osobom w ryj, ale nie zastanawiam się wtedy jakie ich prawa pogwałcę :D

    Przezajebiście wyszła Ci ta rozmowa Duffa z Axlem, szczególnie to wzruszenie żyrafy i zwiewające żarcie haha "Goń go." no ja pierdziele, mój mózg wyparował!

    Na koniec pragnę przypomnieć, że wielbię Cię o Wielka Zajebista Veronique i czekam na kolejne dzieła, które wyjdą spod Twej zacnej, profesjonalnej i genialnej ręki... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahahahahahahahhahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahhahahahaahahahahah [...] sery rules! w ogóle Axl i Duff wymiatają i najchętniej to wcisnęłabym się między nich na tą fucking kanapę i posiedziała z nimi i nawet bym im karalucha złapała :D a ja nie trawię robali. w ogóle to wytłumacz mi jak można takimi tekstami walić?! ja tak nje umjem i to jest ne fer (NIE SER XD huehuehueheueu ) i tak hmmmm co ja jeszcze chciałabym dodać... postanowiłam zrobić sobie fryzurę na Duffa i ten w ogóle ja zakładam zespół i będę Axl ( no tak, zapomniałam, że nie mam w sobie ani miniminiminiminigrama seksu, ale ciiiiicho) i ten to jest zajebiste.
    amen.

    OdpowiedzUsuń
  4. AXL TO JEDNAK DZIWNY CZŁOWIEK. NO, ALE KURWA SKAPA!
    Vivian jest zUa. I nie, wcale nie używam za często słowa "zUa".
    NIE UDŁAWI SIĘ, CHUJU! JAK MOŻESZ MU COŚ TAKIEGO ŻYCZYĆ! TO PODŁE I... zUe. Kurwa, ja od dzisiaj będę codziennie jeść pizzę, żeby uważać się za lepszą od innych (oczywiście nie od ciebie, bo ty tak zajebiaszczo piszesz, że zdycham). Mi też czasem obiad spierdala. Ale tylko wtedy, kiedy bawię się w kanibala.
    Ja to w ogóle nie wiedziałam, że Gunsi rozmawiają na trzeźwo, a co dopiero na poważne tematy! Okej, boję się, że z tej dziwność Axl stanie się jeszcze bardziej dziwny i podbierze ode mnie zabawę w kanibala.
    Na koniec standardowo wyznanie miłości tobie jako autorce i temu opowiadaniu: KOCHAM!
    I chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. No a ja wiem po jakiego grzyba ten ser. Po pleśniowego, prawda, haha. Po prostu będą sobie chodować na nim pleśń, a co... tylko nie wiem po co im ten grzyb pleśniowy, ale kto powiedział, że oni są normalni?

    Hmm, no dobra. To Axl strzelił focha na Slasha zniam zespół wyszed z kanałów. Raczej nie jest to dobra sytuacja, bo cóż.. no zalezy, jak długo będzie się na niego fochał, prawda? No Izzy też puscił focha.. Steven siedzi zamkniety i jest zdany na siostrę Duffa. No a McKagan nie ogrnia, co sie takiego dzieje, haha. No tak - Axl to naprawdę dziwny człowiek. Mówi jedno, robi drugie, minką pokazuje trzecie. Nic dziwnego że Blondaś zaczął się w tym wszystkim już gubić.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Dziwny człowiek był z tego Axl’a. W sumie spoko gość, ale dziwny.". No skąd ja to, kurczę znam?! Moje zacne koleżanki i jeszcze lepsi koledzy też są "spoko" ale jednak dziwni. Baaardzo dziwni. Jedna na przykład uczepiła się ziemniaków i na każde pytanie odpowiada "Ziemniak". Inny kolega na chama podstawia swoją i tak poobijaną facjatę pod mojego glana żeby potem przez tydzień nawijać, jaka to ja zUa i perfidna nie jestem i robię bitwę na glany.
    Uciekający obiad, wredny Axl, Viv wyżywająca się na Stevenie i sfochany Slash - wszystko zajebiste, kocham Cię, kocham. I muszę szybko kończyć bo zaraz przyjdą i mnie zbiją, bo mam na siódmą i już dawno nie powinno mnie tu być xD (Dowalili nam dodatkową matmę. Na SIÓDMĄ! I to pierwsza matma. Tylko się wieszać ;___;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, że nic nie komentuję i bardzo cię za to przepraszam. Czytam wszystkie rozdziały jak tylko wstawiasz. bardzo mi się podoba.
    http://myhistory-gunsnroses.blogspot.com/ - nowy

    OdpowiedzUsuń
  8. http://myhistory-gunsnroses.blogspot.com/ - ponownie nowy

    OdpowiedzUsuń
  9. Dwie mega ważne informejszyn u mnie :O

    OdpowiedzUsuń
  10. "Prędzej zdechnę, niż go przeproszę." normalnie mój master ....
    "- Mhm… Dobra, koniec tego pierdolenia. Bo jeszcze sobie pomyślisz, że cię lubię czy coś…" oraz " - Zamknij się, chyba że chcesz życzyć mi smacznego.
    Steven nie odezwał się ani słowem."
    Oj ty kochany Rudy Ciulu.... Tekst z życia codziennego :)
    A za nasz cudowny ser i jego futerko, za to dziadostwo, które wygląda jadalnie to chyba ci załatwię bilet wstępu do Miodowego Królestwa :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie... Nie wierzę! O.O Ileż można mieć zaległości!? (no dobra, u Michelle mam chyba z 50 rozdziałów zaległych xD) Myślałam, że nadrobienie Twojego bloga zajmie mi max. pół godzinki, a tu się okazuje, że ja Cię naprawdę zaniedbałam ;______; Serio, następnym razem, jak nie skomentuję Ci rozdziału do pół godziny po dodaniu, to przypomnij mi proszę, że jestem tępą dzidą i że mam zapierdalać pisać komentarz, dobrze? ^.^
    " - Mam pizzę i uważam się za lepszą od ciebie – oświadczyła.
    - Daj kawałek – poprosił Popcorn.
    Vivian posłała mu spojrzenie Bazyliszka.
    - No chyba cię popierdoliło.
    - Ale…
    - Zamknij się, chyba że chcesz życzyć mi smacznego.
    Steven nie odezwał się ani słowem." HAHAHAHAHAHA STEVEN BOGIEM XDD Znaczy nie wiem co ona takiego niby zrobił, ale i tak jest zajebisty xDD
    Ticz mi masta *_________* xD
    Ej, a tak w ogóle, to gdzie Ty się podziewasz? Wracaj mi natychmiast i pszpiszpisz xD Najlepiej Shuffle It All, ale jakbyś napisała cokolwiek (serio, to może być nawet mój nekrolog (Nie zdziwiłabym się jakbyś chciała mnie zabić xD)!) to i tak bym się cieszyła jak Stevie do... Czegokolwiek? O.o Chciałam napisać jak Stevie do sera, ale czy to nie znaczyłoby, że mam go za głupiego? Zresztą potem mi się przypomniało, że on się śmieje zawsze, ser czy nie ser xD
    Matko, co ja dzisiaj wypisuję, takie głupoty... .___.
    Zrobiłam Gunsowych i Queenowych pierniczków *_______* xD Najlepszy dowód, że niektórzy to jednak mają coś z głowami i niestety znów chodziło o mnie ;__;
    "Gdzie w tej twojej główce się mieści tyle głupoty?!" - Tekst mojego kuzyna ostatnio jak nie zajarzyłam, że 13.12 to był dzień i napisałam, że będę się musiała urwać z lekcji, a on na to, że jak mam lekcje jeszcze o 19? A ja na to, że chyba 13 nie jest o 19 xDD ... Serio, tępa dzida to czasem za mało powiedziane xD
    KOCHAM CIĘ <3

    OdpowiedzUsuń