Ogólnie to mi się rozdziały kończą, a od wakacji nie napisałam ani jednego słowa. Źle to wróży na przyszłość.
A tak bardziej w temacie rozdziału, to przyznaję, że całkiem spora część pochodzi z mojego życia. Zróbcie z tą wiedzą co chcecie. Tyle.
Avi, za rozmowę o bandanie i latyfundium. Miałaś rację, zastanowiłam się nad sobą i to poważnie. Po czym przypomniałam sobie, jak ostatnio kot na mnie patrzył z politowaniem. Kot. No i to chyba wszystko wyjaśnia.
Agacie, bo Gouda. Cała schizowa rozmowa o Goudzie. Tego się nie da wytłumaczyć. Bo 'wylęgarnia zła", "drzewo to nie szyba" i "jabłka pasują do sera".
Slash w końcu
trafił do baru, w czym nie ma niczego niezwykłego. Wszystkie jego wyjścia z
domu prędzej czy później kończyły się w barze. Albo na komisariacie, ale po
opuszczeniu go wiernie kierował się do ukochanego miejsca. Tym razem padło na
Rainbow. W dodatku wcale się nie zdziwił, kiedy znalazł tam Izzy’ego.
- Co jest,
złamasie? – rzucił uprzejmie, siadając obok.
Izzy spojrzał na
niego przelotnie, ale zaraz wrócił do szklanki.
- Kontempluję
rzeczywistość – mruknął.
- Mogę z tobą?
Lekkie kiwnięcie
głową musiało wystarczyć mu za odpowiedź. Inna sprawa, że właściwie nie
wiedział, co ma robić, ale też nie chciał wyjść na idiotę, więc po prostu
zrobił mądrą minę i udał, że głęboko się nad czymś zastanawia, biorąc przykład
z Izzy’ego i przymykając oczy. Dość szybko mu się to znudziło. Otworzył oczy.
Coś musiał przegapić. Tak! Szklanka. Przecież powszechnie wiadomo, że na
trzeźwo kiepsko się myśli. Duża ilość procentów sprawiła, że był gotowy wysilić
swój mózg(?) w stopniu wystarczającym do rozważań.
- I co? – spytał
po chwili, oczekując jakiejś błyskotliwej odpowiedzi, która mogłaby go
zainspirować do własnych przemyśleń.
- Kupię sobie
galową bandanę.
- Że co? Co to
kurwa jest? – dziwne, obco brzmiące słowa zawsze sprawiały, że Slash wpadał w
panikę.
- Ta szmata, którą
Axl nosi na głowie – wyjaśnił Izzy spokojnie.
- Sam jesteś
szmata – odmruknął obrażony, ale zaraz przypomniał sobie tajemnicze słowo i
znów wstrząsnął nim dreszcz. – Boję się tego. To mnie zje?
- Latyfundium cię
zje.
- Co kurwa? W jebanego humanistę się bawisz?
- Muszę przyznać, że jak na ciebie to to całkiem elokwentna
wypowiedź.
TO był ewidentny zamach na życie pcheł i całej reszty
istnień, narażający je na śmierć wywołaną przegrzaniem się z powodu intensywnej
pracy wszystkich trzech komórek mózgowych Slash’a. Gitarzysta zakrył uszy
dłońmi.
- Skończ!
Izzy tylko wzruszył ramionami, ale Slash i tak potrzebował
jeszcze chwili, zanim w końcu odważył się opuścić ręce.
- No. I ani słowa więcej – mruknął, starając się, żeby
zabrzmiało to groźnie. W dodatku mógł wierzyć, że to podziałało, bo Izzy rzeczywiście
już się nie odezwał. Sukces.
***
- Duff?
- No?
- Zastanawiałeś się kiedyś, jakby to było, gdyby ser
zapierdalał sobie po ziemi?
Blondyn spojrzał na wokalistę zaskoczony. Zazwyczaj to on
był tutaj idiotą naczelnym, a tu nagle Axl wyjeżdża z czymś takim. Nie dane
było mu jednak zbyt długo nad tym faktem rozmyślać, gdyż przed oczami stanęła
mu roztoczona przez Rudego wizja.
- Masz na myśli takie pełzające plasterki? – upewnił się.
- No też. To zależy, nie? I każdy gatunek żyłby w jakimś
innym miejscu.
- A ta nasza Gouda, co to ją wpierdalamy? – spytał Duff,
oglądając to, co jeszcze pozostało mu z jego części kostki i zastanawiając się,
czy możliwe jest, że ser po prostu się zakonserwował za sprawą jakichś raczej
nielegalnych środków.
- Gouda to tak bardziej wszędzie. Znaczy taki klimat
normalny czy coś. No wiesz, słońce, deszcz i cała reszta – usiłował wyjaśnić. Z
marnym skutkiem, ale na szczęście Duff’owi spodobała się nowa posada
wiceidioty, więc udał, że rozumie.
- A Cheddar?
- Himalaje?
- Nie, to mi się bardziej z upałami kojarzy.
- No to Afryka.
- Może być. A na Biegunie co by żyło?
- Jakiś twaróg chyba – stwierdził Axl, po krótkim
zastanowieniu.- By się skubaniec dobrze maskował w terenie.
- No tak – Duff
pokiwał głową, w hołdzie dla przebiegłości twarogu. I swojej własnej głupoty,
tak przy okazji, chociaż akurat tego nie był do końca świadomy. Postanowił
przejść do ciekawszej części tematu. – A jak taki ser by się rozmnażał?
Kwestia ta była na
tyle absorbująca, że Axl musiał dłużej się nad nią zastanowić. W ogóle to
trochę dziwnie czuł się w roli wychowawcy Duff’a, wprowadzającego go, niby
jakiegoś dzieciaka, w tajniki życia. Czy coś takiego.
- Tylko jedno ci w
głowie – mruknął po chwili. – Nie wiem, kurde. Przez pączkowanie czy coś.
I znowu to samo co
wcześniej. Blondyn nie miał pojęcia, co się do niego mówi i już zaczął żałować,
że zadał to cholerne pytanie. Co do kurwy nędzy znaczy pączkowanie? Przecież
pączki się nie rozmnażają. Chyba. Nie no, aż takim debilem nie jest. Tylko w
takim razie co za kretyn wymyślał te nazwy? Całkowite zagubienie nie
przeszkadzało mu jednak wypytywać dalej.
- A co by jadł?
- Jabłka. Bo
jabłka pasują do sera.
- Ale jabłka rosną
na drzewach – zauważył Duff.
- Brawo – Axl był
wyraźnie pod wrażeniem postępów swojego ucznia. Jednak następne pytanie
rozwiało jego złudzenia.
- To jak niby by
je zrywały? Takie plasterki?
- To chyba
oczywiste – Rudy spojrzał na niego z wyższością, co nie do końca wyszło mu tak,
jak zamierzał, bo basista był dobre kilkanaście centymetrów wyższy. Albo i
więcej. Ale można to pominąć. – Wspinałyby się.
- A niby jak?
- Ale ty jesteś
durny. Gekony jakoś łażą po szybach. A drzewo to nie szyba.
- To akurat prawda
– potwierdził Duff, ciesząc się, że jego rozległa wiedza pozwalała mu
stwierdzić przynajmniej tyle. – Drzewo to nie szyba – powtórzył. – A jak taki
ser umiera?
- Wtedy staje się
serem pleśniowym. A w końcowym stopniu rozkładu topionym.
- No a co z
dziurami?
- Wiesz, Duffy –
zaczął Axl, zakładając nogę na nogę, żeby wyglądać mądrzej. Chociaż w
towarzystwie basisty wcale nie musiał się tak wysilać. – Żeby ci to wyjaśnić,
musielibyśmy przyjąć, że dziura jest bytem rzeczywistym. A to samo w sobie jest
ciekawe. Jak myślisz… - spojrzał przelotnie na blondyna. – Jak uważasz… -
poprawił. – Jest czy nie jest?
- Eee…
- Tak
podejrzewałem. No ale nic, przyjmijmy to założenie i wtedy możemy zauważyć…
- Axl? – przerwał
mu Duff, na co Rudy niechętnie otworzył przymknięte powieki (wszyscy geniusze,
będący podczas opowieści na dany temat w swoim żywiole, tak robią).
- Czego tym razem?
I w tym właśnie
momencie dochodzimy do nagłego zwrotu akcji. Następuje tu bowiem coś, czego
nikt by się nie spodziewał. Jest to tak bardzo nieprzewidywalne, że aż
intrygujące. Może nawet wydawać się nierealne, ale takie są fakty. Uwaga… Duff
orientuje się, że coś jest nie w porządku.
- Trochę jakby
głupoty pierdolimy – zauważył blondyn.
Axl sprawiał
wrażenie jakby otrząsnął się z głębokiego transu.
- Ty kurwa,
rzeczywiście. To wszystko przez ten ser – zastanowił się. – Nie, jednak przez
lodówkę. To jest… To… Wylęgarnia zła, ot co! Trza to rozkurwić!
- Nie! –
zaprotestował gwałtownie Duff, po czym zaczął mówić cichym, spokojnym głosem, a
wokalista nieświadomie kołysał się w rytm jego słów. – Zastanów się przez
chwilę. Gdzie będziemy trzymać wódkę?
- To dobry
argument – przyznał. – Ale coś musimy zrobić, bo jak tak dalej pójdzie to tu
ześwirujemy. A ja nie chcę być świrem!
Blondyn doszedł do
wniosku, że informowanie Axl’a, że już nim jest i właściwie to nigdy nie
przestał być, jest trochę mało delikatne i może zostać źle odebrane. Zamiast tego
poklepał go lekko po rudym łbie.
- Wiem – mruknął
uspokajająco. – I nawet wiem co możesz zrobić.
- A co takiego? –
Axl pociągnął nosem i wlepił w Duff’a przepełnione nadzieją oczęta.
- Przeproś
Slash’a.
Rudy po raz
pierwszy dopuścił do siebie taką możliwość. Bo w sumie… Jak wróci Slash, to
razem z nim Izzy i Steven. Gdyby był tu Adler, na pewno nie wpadliby w taki
głupi nastrój jak wcześniej, tylko śmialiby się z tego pajaca. Albo on by się
śmiał cholera wie z czego i też by było wesoło. Z kolei powrót Stradlin’a wiąże
się z powrotem prochów. Już nawet starożytni gadali, że „żaden dzień bez
kreski*”. No i wreszcie Hudson. Hudson = Jack Daniels, każdy to wie. Taak,
trochę ich tu jednak brakowało.
- Ok –
zadecydował, unosząc głowę. – Przeproszę go.
Duff w duchu
odtańczył taniec radości. Chętnie zrobiłby to naprawdę, ale bał się, że jak
będzie próbował tańczyć w tym syfie to może zupełnie niechcący uszkodzić Axl’a,
który pewnie by się wkurzył i cały misterny plan, będący rzecz jasna dziełem
przypadku, poszedłby w pizdu.
- A ja – basista
wstał, żeby zabrzmiało to wznioślej. W tle zaczął grać hymn Ameryki. – Znajdę
sobie pracę.
*adresowe "nulla dies sine linea", gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości
TO JEST TAKIE KURWA PIĘKNE, ŻE PEKTYNA KURWA!
OdpowiedzUsuńPEKTYNA.
PEKTYNA.
PEKTYNA.
PEKTYNA.
PEKTYNA.
PEKTYNA.
PEKTYNA.
KOCHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAM. UWAŻAJ NA TASAKI.
Tak sobie myślę... Czy ja to czytam i potem takie JEB w słup! O TAAAAK! TOTO FAJNE O LEŻĄCYM I CZEKAJĄCYM NA HELIKOPTER DUFFIE *_________________*
OdpowiedzUsuńIzzy kontemplujący rzeczywistość - Kocham <3
Slash towarzysz - Kocham <3
Galowa bandana - Nowy punkcik na liście „Potrzebne od zaraz“ <3
Slash w Twoim opowiadaniu - Kocham <3
Sam jesteś szmata i czy to mnie zje? - Kocham <3
Chodzący ser - Kocham <3
Swoją drogą, dlaczego morski nie pływa? o.O Ale zostawię to pod rozwagę mądrzejszym... Czyli, że Duffowi!
Rozmnażające się plasterki i twaróg na biegunie - Stwierdzam, że masz ciekawe życie xD
Orientujący się Duff - no błagam Cię, fantasy piszesz. Już dawno nie wierzę w Mikołaja i w takie bzdety też nie zamierzam, o!
PRACA? Prąd go popieścił... Amen.
DOOOOOOOOOOOOBRA. Po pierwsze to chciałam ci powiedzieć, że jestem głodna, a jak jestem głodna i mam doobry humorek to pierdolę dużo (nie w sensie kontaktu fizycznego ale .... dooobra wiesz o jakie pierdolenie chodzi XD) i ten się nie przestrasz. SEEEEEEEEEEEEEEER. TO NIE SER jak ja mówię XD dzisiaj już nie mam w głośnikach Yesterday, tylko Joan Jett, która bardziej pasuje do sera :D (znaczy kocham ją i jakbym ją znała to by było zajebiście i non stop słucham 998657890569 jej piosenek, ale tak bardziej no). Duff jest uroczy, a Axl jest mną. Znaczy nie w sensie dosłownym, bo nie ociekam seksem jak dany osobnik i nie jestem zajebistą osobistością jak on, ale zawsze jak jestem od kogoś mądrzejsza to mnie ponosi huhe huehe eheuuehe. A Slash wydaje się tutaj takim myślicielem, znaczy on jest myślicielem, wnioskuję po przeczytaniu jego zajebistej autobiografii i w ogóle, ale tutaj jest taki zen XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuń( PS kurwa, ja ci tu zaraz jakiś poemat walnę XDD)
W ogóle teraz przez ciebie mam dylemat, który Gunsik jest najuroczywszy XD (co ja z tym XD?) Eeeeeeeeeeeeeeee tam, aaaaaaaa tam ja ich wszystkich bym przytuliła i wytarmosiła (i nic więcej w wersji oficjalnej, o szczegóły pytaj na osobności :D) i ten... no uroczy są.
I TWARÓG RZĄDZI.
TWAROGIEM BYĆ JEST FAAAAAAAAJNIE.
Hej :)
OdpowiedzUsuńSory, że dopiero teraz komentuje, ale wiesz.. czasu brak. Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła... ale dobra, bo nie o tym ma byc mowa a o rozdziale.
Tak wytęzam swoje szare komórki, ale są na tyle zjebane przez wczoraj, że jakoś nic nie potrafie powiedziec na temat framgentu Slash i Izzy'ego.. i jest mi z tego powodu bardzo głupio, przykro i tak dalej. Wybacz mi ten grzeszny czy, ha.
Dobra, na temat sera, Duffa i Axla, to moge cos juz tam powiedziec. Taa, mnie tez czasem nachodzą takie wizje, co by bylo gdyby ser zył. Nie mowiac o tym, ze czesto ser w mojej lodówce juz zaczyna zyc i brakuje tylko troche czasu, aby spierdolil z tej lodwóki. A ja wiem, jak by sie taki ser rozmnarzał. Przez podział komórki, haha. Dobra, mamy jedna kostkę, a potem nagle mamy dwie, haha.. no przecież to jest takie banalne.
Dobra, zastanawia mnie jeden fakt. Duff wiedział, co to za stworzonko Gekon? No chyba, ze Slash go uswiadomił, bo jednak Hudson ma jakies takie zamiłowanie do takich róznych dziewnych stowrzonek, ha.
No to ja czekam na nastepny rozdział :)
A to dobrze to tło sobie wyobraziłaś, bo ja pisząc ten prolog właśnie miałam takie coś przed oczami, ha.. widać, że czasem nie muszę czegoś opisywac, bo już sami się domyślacie. Fajnie :)
OdpowiedzUsuńA te wstawki... ja wiem, że większość stwierdzeń, co do życie to jakoś tam nie pasuje i tak dalej, ale były one robione pod życie bohaterów, a do nich to juz bardziej pasuje :D
No może i jako radość.. ale szczescie i radość jedna się ze sobą wiarza. Tak czy siak, to przyznam, ze ja osobiscie nie jestem zadowolna z tych framgntów.
OdpowiedzUsuńO____O Dlaczego ja jeszcze tego nie przeczytałam?! Dlaczego?! D:
OdpowiedzUsuńNa szczęście właśnie naprawiłam mój błąd i teraz padam ze śmiechu.
Izzy i jego elokwentna, humanistyczna, ludzka egzystencja są cuuuudowne *___*
Axl i jego mądrości serowe też mnie rozłożyły, szczególnie te tezy na temat rozwoju sera. A już myślałam, że dziur użyją w kwestii rozmnażania...ehh
'Co do kurwy nędzy znaczy pączkowanie? Przecież pączki się nie rozmnażają.' hahahhahaha to było zdecydowanie jedno z najlepszych przemyśleń Duffa w historii :D
Następnie inteligenty (!) Duffiasty, a dokładniej jego przebiegły pomysł z przeproszeniem Slasha przez Axla - to chyba ten ser tak na niego podziałał. No i obrona lodówki! Gdzie trzymać wódkę?! 8D
A tymczasem nadrabiam dalej...
- Zastanawiałeś się kiedyś, jakby to było, gdyby ser zapierdalał sobie po ziemi?....Czegóż chciać więcje..?xd
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu epickie, jakbym była w jury to miałabyś trzy razy tak..;) No i pąćzkowanie...Ale to, żę jakbłka rosną na drzewach to już wgl schizaaa..!;D Ale jest jedna rzecz, która mnie na serio ścisnęła za serce...no gdzie tą wódkę trzymać....
NAPRAWDĘ?! NAPRAWDĘ KURWA?! NAWET TEGO NIE SKOMENTOWAŁAM?! TRZEBA BYŁO MNIE POGONIĆ Z MORFEUSZEM, A NIE! ROZPIESZCZASZ MNIE! xD
OdpowiedzUsuńBoże.... ... ... ALE SERIO?!
No i się załamałam. Kocham to, kocham to, kocham to! I czemu to pisz dopiero teraz, a nie duuuużo wcześniej? No czemu? Ależ ze mnie zuo okrutne! W sumie to mam nadzieję, że nie mam tu już więcej zaległości u Ciebie, bo chyba mi paluszki poodpadają od wypisywania głupot. Lubię pisać głupoty xD (You don't say, Lizzie -.- xD)
Ser xD Twaróg *__* Komiks o Twarogu *_______________* Matko, zwarcie xD Za dużo zajebistych rzeczy jak na jeden dzień, serio. Jak to dobrze, że mam do skończenia głupi esej na polski, bo inaczej, to chyba by mi się co przestawiło (no, nie w mózgu, okej... xD) w głowie i już w ogóle zamknęliby mnie w pokoju bez klamek. I bez komputera. O.O
Przeraziłam się własną wizją. xD
Ale ja nie jestem uzależniona. Ja mogę z tym skończyć w każdej chwili xD