poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 3

Wybaczcie, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj nie mogłam się zmusić.
I tak, jedna ważna sprawa. Tak ważna, że aż napiszę z capsem, coby trudniej było przegapić.
JAK KTOŚ CHCE BYĆ INFORMOWANY, TO NAPISAĆ MI TO POD TYM POSTEM.
Wiem, że niektórzy już pisali, ale informuję więcej osób niż komentuje, więc nie wiem, ile tak naprawdę to czyta. A zwyczajnie szkoda mi czasu.

Dla Kamili, Avi, Agaty, Anity i każdego, kto kiedykolwiek to przeczyta, a dzięki komu ja też zawsze "miałam ciekawsze zajęcia na PO"

Jako że Vivian z różnych przyczyn miała opory przed zabraniem brata do swojego mieszkania, poszli do pobliskiego baru. Mało brakowało i by ich stamtąd wyrzucili, bo Duff zachowywał się jakby pierwszy raz od przynajmniej tygodnia widział jedzenie. Co właściwie mogło być prawdą.

- No to mówisz, że się tu przeprowadziłaś? – zaczął blondyn, czekając na kolejne zamówienie. – Kiedy?
- Oddasz mi za to kasę co do grosza – mruknęła dziewczyna pod nosem, na tyle cicho, że Duff jej nie usłyszał. Albo udawał, że nie usłyszał. – Kiedy? – powtórzyła już głośniej. – Wczoraj, tak formalnie.
- Ale dlaczego? Bo nie mogę zrozumieć.
- A ty dlaczego uciekłeś z Seattle?
- Bo to dziura, niedająca możliwości rozwoju i zabijająca talent. A poza tym kocham Los Angeles – wyrecytował.
- Masz odpowiedź.
- Ale przecież ty i tak nie masz żadnego talentu.
- Kurwa mać, Duff – Vivian oparła głowę o stół, zakrywając twarz włosami. Po chwili wróciła do poprzedniej pozycji. – Szukam cię po całym mieście. Kupuję ci jedzenie. Naprawdę nie możesz chociaż przez chwilę być miły?
- Jestem twoim bratem – chłopak wzruszył ramionami. – Powinnaś docenić moją szczerość.
- Nienawidzę cię. Ale wracając, Los Angeles po prostu jest fajniejsze. Nie miałam też większych problemów ze znalezieniem pracy… Więc dlaczego nie?
- Bo ja tu jestem. Trzeba było sobie wybrać inne zajebiste miasto – Duff wyszczerzył zęby, pokazując w ten sposób, że tylko żartuje. Tak naprawdę cieszył się z przyjazdu siostry. W końcu po raz pierwszy od bardzo dawna nie musiał jeść w barze dla gejów. I będzie od kogo pożyczać pieniądze… - A tak w ogóle to gdzie pracujesz? – zapytał.
- Na pobliskim komisariacie.
Mało brakowało a Duff by się udławił. Na szczęście do tego nie doszło. Na szczęście, bo inaczej Vivian pewnie musiałaby go reanimować, czego nie umiała robić, gdyż miała ciekawsze zajęcia na PO.
- Pierdolisz!
- Jestem policjantką, a nie dziwką.
- W sensie ściemniasz – poprawił.
- Nie, naprawdę. Pomyślałam, że dzięki temu będziemy się częściej widywać – Vivian uśmiechnęła się kpiąco.
- No całkiem możliwe – blondyn pokiwał głową w zamyśleniu.
- Ty też mógłbyś znaleźć sobie pracę.
- Gram w zespole – przypomniał.
- Z marnym skutkiem.
- Dopiero się rozkręcamy, ok?
- Od roku?
- Spierdalaj. Nie założyliśmy zespołu tak od razu jak przyjechałem. I tak idzie nam całkiem nieźle.
W tym momencie Duff pomyślał o pozostałych. O Axl’u, który gwiazdorzył chociaż nawet nie było przed kim. O Slash’u, który grał serenady dla butelki Jacka Danielsa. O Stevenie, który z góry zakładał, że wszystko musi się udać i właściwie wystarczy tylko poczekać. O Izzy’m, o którym niewiele mógł pomyśleć, bo ta cholera robi co chce, czyli nie wiadomo co. I w końcu o sobie, jedynej rozgarniętej istocie w tym burdelu, skazanej na towarzystwo bandy oszołomów. Jedynej naprawdę zdolnej, mającej szanse osiągnąć coś więcej.
- Bo to oni wszystko pieprzą – poskarżył się.
- Z pewnością masz rację – dziewczyna starała się zrobić poważną minę, ale nie wytrzymała zbyt długo i parsknęła śmiechem. – Nie no, świetnie się dobraliście, nie ma co. Jeden głupszy od drugiego. Prędzej ja zostanę top modelką niż wy nagracie choćby jeden singiel.
- Za brzydka jesteś na modelkę – zauważył Duff.
- Sam widzisz jakie macie szanse.
- Ej, kurwa, nie. Zobaczysz, będziemy sławni. Fani będą się zabijać o nasze autografy, a bilety na koncerty będą wykupywane w ciągu kilku godzin – blondyn rozmarzył się. – Nikt nigdy więcej nie będzie kazał mi wypierdalać z monopolowego, bo nie mam pieniędzy. I nie będę musiał spać na podłodze między chuj-wie-czym rzuconym tam chuj-wie-kiedy.
- A twój własny jednorożec będzie śpiewał ci kołysanki. Weź się ogarnij, co?
Chłopak tylko pokręcił głową z uśmiechem, w myślach wybierając już kolor ścian do sypialni w swojej willi i zastanawiając się, jak bardzo dobrym pomysłem jest basen w kształcie butelki.
***
- No wreszcie jesteś – mruknął Slash posyłając Axl’owi niechętne spojrzenie. Izzy siedział na kanapie i brzdąkał na gitarze, a Steven… Steven na pewno też gdzieś tam był, ale akurat nie było go widać.
- Jaki ty masz znowu problem, co? – zirytował się Axl.
Zawsze irytowało go, kiedy ktoś się przyczepiał bez powodu. A poza tym irytował go Slash sam w sobie. Gdyby w mieszkaniu było cokolwiek, czego wcześniej nie rozwalił przez kumulację tych dwóch najbardziej irytujących rzeczy, teraz pewnie by to nadrobił.
- Ja mam kurwa problem? Mieliśmy mieć próbę, tak? A ciebie nie ma. Znowu.
- No to teraz jestem.
- Świetnie. A widział ktoś tego blond zjeba, naszego basistę?
- Duff jeszcze nie wrócił? – Steven wynurzył się spod okna i rozejrzał po mieszkaniu, ewidentnie zaskoczony. Wydawało mu się, że przed chwilą gdzieś go widział…
- Pewnie go przymknęli – mruknął Izzy, nie przerywając gry. – To jak, jest ta próba czy nie? Bo jak nie, to ja wychodzę.
- To wypierdalaj – Axl rzucił się na kanapę, wcześniej zepchnąwszy z niej bruneta. – Wszyscy wypierdalajcie. Mam was w dupie, chcę być sam.
- To nie jest twoje mieszkanie – warknął Slash.
- Ani twoje.
- A przy okazji – wtrącił Steven, który nagle zainteresował się tematem. – Skąd my w ogóle mamy to mieszkanie?
- Izzy wynajął.
- Ale w jaki sposób my za nie płacimy?
Izzy uśmiechnął się pod nosem.
- Poprzedni właściciel został tu zamordowany – wyjaśnił. – I wcześniejszy też. Dzięki temu jakoś nikt nie był zainteresowany i ceny spadły.
- Widzisz? – Axl wyszczerzył zęby. – Nie dość, że mamy lokum z klimatem, to jeszcze tanio.
- Wy tak poważnie? – Steven pobladł.
- Przeszkadza ci to? Luz, raczej nie znajdziesz trupa w szafie.
- Przede wszystkim dlatego, że nie mamy szafy – zauważył Slash z przekąsem.
Axl spojrzał na niego spod przymrużonych powiek. Ten typ bez wątpienia coś sugerował.
- Szafa jest passé – poinformował chłodno.
- Dlatego ją rozjebałeś? Trzeba było sprzedać, przynajmniej byłoby na wódkę.
- Ktoś taki jak ty nie będzie kwestionował moich decyzji.
- Ktoś taki jak ja? No proszę, chyba naraziłem się szanownemu panu Rose, kurwa go mać.
Axl poderwał się z miejsca, chwytając pierwszą rzecz, która wpadła mu w ręce, czyli pustą butelkę po Nightrain’ie. Butelka rozbiła się o ścianę, zaledwie kilka centymetrów od twarzy Slash’a. Gitarzysta spojrzał ponuro na jej resztki, które w tym momencie stały się częścią wystroju.
- Mam tego kurwa dosyć – oznajmił.
Nie zamierzał czekać aż Axl trafi. Wyszedł z mieszkania głośno trzaskając drzwiami.
- I bardzo kurwa dobrze! – wrzasnął za nim Rose. – Możesz tu więcej nie wracać!

11 komentarzy:

  1. Chyba czas rozpierniczyć szafę, bo mnie Pajacyków zejdzie, że jestem niemodna.xD
    Uśmiałam się jak cholera. :D
    Uuuuwielbiam Axl'a mimo sceny finałowej. I tego NAJZDOLNIEJSZEGO Duffa. I jego siostrę. I w ogóle.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Informuj mnie. <3
    To żadne zawody, ale mam nadzieję, że będę pierwsza. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. NIEEEEEEE(...)EEEEEEEEEE!!
    SLASHU! WRACAJ TAM KUŹWA >:C Wróci, prawda?
    Axl rozjebał szafę i co sobie myśli? W ogóle to po prostu mnie rozjebałaś Axlem i Izzym w tym rozdziale. Z tym mieszkaniem... po prostu super! (Wiem, wybacz dodupiatość (hy, dziwne słowo xD) tego komentarza, po prostu mam zmielony mózg xD) Nie będzie trupa w szafie? Szkoda :C :C Ale za to będzie siostra Duffa na policji xD Geniusz xD
    "- Ale przecież ty i tak nie masz żadnego talentu." haha, jakbym moją koleżankę słyszała xD xD W ogóle masz świetne teksty i kurde no. W sumie to tyle, ale przecież nie mogę takiego krótkiego komentarza napisać -.- To jeszcze mogę dopisać... Aha! Basen w kształcie butelki. Otóż ja uważam, że taki basen ma sens tylko tedy, jak się go wypełni wódką xD Albo piwem, ale wódka lepsza, bo przynajmniej ma wygląd zewnętrzny wody. Jak klimatycznie po prostu xD
    Ej, nie wolno tak straszyć Stevena -.- Co to jest w ogóle?! xD To, że nie wie gdzie mieszka i za co, to nie znaczy, że można go wyśmiewać i wykpić >:C
    Kocham Duffa (you don't say, kurwa xD) @.@
    I wiem, że jest krótko i brzydko, ale już jestem zmęczona :C Następnym razem będzie ładniej xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + mi tam po prostu daj czasem znać, że coś wstawiłaś, przy okazji xD
      A właśnie. Szafy są passe? :/ Źle... No kuźwa... Axl jaki faszynista kurde xD xD Ej, a swoją drogą, to dalej wygrywasz -.- Zemszczę się, Muahahahahaha! A teraz idę spać :3
      Dobranoc, miłego dnia, wieczoru, przedpołudnia, czy cokolwiek. Żegnam. (Bo jak mnie sprzedadzą do ruskiego burdelu to możemy się już nigdy nie spotkać D: xD xD (Etam, się martwię... Kto by mnie chciał w burdelu? xD Już prędzej bym poszła na narządy... xD)) Także ten. Rozdział zajebisty (przecież wiesz o tym :3 A jak nie, to ci mówię i już teraz wiesz.). *________*
      Kocham Cię <3 (łoł, słit serduszko xD)

      Usuń
  3. Co do rozdziału to świetny, jak zwykle napisany z humorem i z lekkością. Duffek jak zwykle ciapek a już jego reakcja na siostrę po prostu świetna. A jak już się dowiedział, że policjantka to mu chyba mowę odebrało.
    Axl jak zwykle pokazuje, że to on jest najważniejszy a już z tą szafą i specyficznym poczuciem mody u Axla to ostro pojechałaś, choć i w rzeczywistości on żyje w swoim świecie.
    Slash i Steven jak zwykle genialni a Izzy jak wyskoczył z tym skąd mają mieszkanie to myślałem, że z łózka spadnę.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i oczywiście proszę byś dalej mnie informowała na blogu. Z góry dziękuję i trzymaj tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że spamuję ale chciałem tylko poinformować, że u mnie na blogu pojawił się nowy rozdział opowiadanka: http://intheparadisecity.blogspot.com/

      Usuń
  4. Specjalnie się logowałam u mamusi, żeby dodać komentarz, więc doceń moje bohaterskie poświęcenie! :D

    Zacne to! *___*
    Nie wiem, jak wcześniej mogłam sobie robić tyły na tym blogu, a już tym bardziej nie wiem, dlaczego nie dodałam Cię do polecanych?! (Chyba, że dodałam... Oto jest, kurwa, pytanie, które mnie nurtuje!) Cokolwiek zrobiłam, zaraz poprawię tak, żeby było dobrze i chuj! (Wiem, przeklinanie jest złe, ale poszłam do liceum, więc... sorry :D)

    Ale rozdział! Potem jest, że Szatanu prawi bez sensu:
    Jak to możliwe, że ktoś ma opory przed zabraniem Duffcia do swojego mieszkania? Przecież on jest taki fajny i duży, i haczy głową o futrynę, i jest chodzącym, dwumetrowym przewodem pokarmowym, i jest chamski, i bezczelny, i na co dzień mieszka w celi z kolegami z zespołu, i wynajmuje z nimi mieszkanie, gdzie dochowano się dwóch trupów, i właściwie nie wiadomo jak za nie płacą, a jego kolega jest dekoratorem wnętrz i uświadomił światu, że szafy są passe! Toż to skarb!

    Wielki, ogromy, widziany z kosmosu plus ode mnie za to, że stworzyłaś taką zajebistą relację pomiędzy Slashem a Axlem. Sama niezbyt potrafię wyjaśnić, na czym owa zajebistość polega, ale bardzo mnie ujęła i już! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. DOBRA. Uwaga, teraz piszę komantarz, ale coś czuję, że to będzie pieprzenie w bambus...

    Jak już wcześniej mówiłam - Axl najlepszy jebacz mojego mózgu *___________* i też chcę rozjebać jakąś szafę, bardzo. Masz jakąś to podeślij do mnie, będę miała drewno na opał na zimę, bo mieszkam na nowym osiedlu i ostatnio NIE MIAŁAM CIEPŁEJ WODY ! To straszne... a ciebie to chuj obchodzi, dobra lecimy dalej z tym gruntem... koksem.

    Duff jest uroczy, naprawdę. I chcę takiego brata. A SLASH TO JA. Jest wredny i ironiczny, a przy tym inteligentny. To jak ja w szkole, oprócz tej inteligencji XD

    W ogóle to dzisiaj w szkole myślałam o tym, kiedy napiszesz nowy rozdział. (taaaaa wieeem, moje rozważania na matmie są zajebiste, nie musisz mi mówić. myślałam o tym podczas szacowania).

    I wchodzę a tu proszę.
    No i mam nadzieję, że u ciebie... lżej : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :)

    No, jednak to dobrze mieć siostrzyczkę w Los Angeles, prawda? Zawsze może nakarmić. Tylko grzej, że tak naprawdę chce za to kasę, a raczej chce aby kasa została jej zwrócona. Hmm, no ja na jej miejscu, to bym nie liczyła na to, że kiedy kolwiek zobaczy te pieniędze, haha. Chyba ze chłopcy jakoś sie rusza do roboty, ale teraz wydaje mi się, ze to jest raczej nie możliwe. Jednak dobrze mieć siostrzyczkę w Los Angeles. Dobrze mieć siostrzyczkę w policji? Hmm, czy przez to będą mieli jakieś specajelne względy? Dobra, już sobie to wyobrażam, jak Duffy siedzi w celi, a po drugiej stronie krat Vivian chodzi sobie z kluczami i tak złowieszczo się do niego uśmiecha, haha. Uroczy obrazek. No a Duff jeszcze ją błaga, aby się ona nad nim zlitowała, ale nie... bo zemsta jest słodka, chociaz nie wiem dlaczego by się miała miścić.

    No i reszta panów zbiera sie na próbę, ale coś nie mogą jej zrobić. Do tego okazuje się, że mieszkanie jest jakies takie dziwne i ciągle mordują w nim właścicieli? Hmm, tak się zastanawiam dalczego? Na miejscu Stevena, to ja się bym bardziej obawiała tego, ze nie przezyje kolnego dnia niż, ze zanjde trupa w szafie, której nie ma.. :D

    Wiesz, czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że nie czytam, wiem, że to wygląda trochę dziwne, jak i jest nieco nie fear, ale ja na prawdę nie mam na to czasu :c

    Jakoś udało mi się napisać nową notkę, więc zapraszam: http://rocketfuckingqueen.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. dobra, rozdział zaraz nadrobię, komentarz jutro napiszę, a tymczasem...
    http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/
    A więc tak. U mnie nowy 76. rozdział i prolog do czegoś nowego xD Zapraszam w wolnej chwili!

    OdpowiedzUsuń
  9. Chcę być informowana!
    http://myhistory-gunsnroses.blogspot.com/ - nowy

    OdpowiedzUsuń